LOSY NASZYCH ABSOLWENTÓW

ZOSIA TWARDZIK-POMIOTŁO, CZYLI PASJA SZYCIA

Będąc małą dziewczynką bardzo ciągnęło mnie do maszyny do szycia, nici, igieł i nożyczek. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że szycie to będzie moja życiowa pasja i praca, z której będę żyć... Jako, że szycie bardzo mnie ciekawiło oraz sprawiało mi dużą przyjemność postanowiłam po Szkole Podstawowej iść do Liceum Krawieckiego w Pszowie. Tam pod okiem Pani Elżbiety Tomas uczyłam się podstawowych zasad tego rzemiosła. Nie zawsze podobało mi się to, co robiłam ale starałam się przełamywać swoje słabości. Pani Ela nauczyła mnie również samodyscypliny, która przydaje się do teraz. Bardzo miło wspominam tamten czas. Nauczyłam się dobrego fachu a jednocześnie po zdanej maturze mieliśmy otwartą drogę na studia. Przez rok pracowałam w salonie sukien ślubnych, potem z koleżanką z liceum otworzyłyśmy pracownię krawiecką. Trwało to 2,5 roku, potem koleżanka urodziła dziecko i zastałam tam sama. Za namową rodziny i przyjaciół odważyłam się stworzyć własną firmę. Zdobywałam coraz większą rzeszę klientek, które trafiały do mnie przeważnie poprzez pocztę pantoflową. Starałam się, aby każda uszyta rzecz, była wykonana starannie i na czas. Z biegiem lat zdobywałam coraz większe doświadczenie, ciągle dokształcając się we własnym zakresie z różnych książek, materiałów prasowych, wyjazdów na szkolenia i warsztaty podczas takich imprez jak np. Fashion Filosophy Fashion Week Poland w Łodzi, spotkania i wymiana poglądów z innymi projektantami z Polski i zagranicy.

Okoliczności sprawiały, że coraz bardziej zaczęłam interesować się modą światową, ponieważ klientki widząc moje zaangażowanie, prosiły o uszycie bardziej skomplikowanych kreacji. Wysoko podniesiona poprzeczka sprawiała, że mój warsztat krawiecki rósł w siłę z czego dzisiaj jestem dumna. Mam wspaniałe klientki, z którymi możemy się pośmiać i pogadać o byle czym. One znają mnie z tego, że zawsze szczerze wypowiem swoje zdanie i staram się aby każda uszyta rzecz była prawdziwym odzwierciedleniem duszy. Zadowolenie klientki widzi się w oczach, a ten błysk jest najlepszą nagrodą za często bardzo mozolną pracę. To coś co pcha do przodu, uszczęśliwia kolejne kobiety, które chciałyby mieć w szafie kolejną sukienkę mojego projektu we wszystkich możliwych kolorach. Czujesz się doceniona, potrzebna, spełniona...

Moim klientkom podoba się to, że przychodząc do mnie, przestępują próg jakiegoś magicznego miejsca; odczuwają może nieco wulgarną satysfakcję, ale to je zachwyca - dostępują tego zaszczytu, że staja się postaciami z naszej legendy. Dla nich to znacznie większa przyjemność niż zamówienie sobie kolejnej garsonki. Legenda uświęca sławę. Coco Chanel, 1935r.

W moim szyciu największym absurdem jest to, że rzadko używam naparstków do szycia, przez co mam bardzo pokłuty środkowy palec prawej dłoni, który to z definicji powinien być przez niego chroniony. Za to hobbystycznie zbieram naparstki z całego świata, które przywożą mi znajomi i klientki. Mam ich przeszło 200 i nawet niektórymi dało by się pracować...

Kiedy w 1998 roku kończyłam szkołę, mój zawód był raczej mało atrakcyjny. Dzisiaj kiedy tworzy się takie programy jak PROJEKT RUNAWAY czy PROJEKTANCI NA START jest to jeden z najbardziej modnych zawodów. Jest to bardzo kreatywna praca, w której nie ma nudy.

Zapraszam na moją stronę internetową www.sofifashion.pl

 

 

 > > > wróć


Facebook

Facebook

Plan lekcji

Podręczniki


 

BIP

 

Deklaracja dostępności

 

© 1998-2022 ZSP w Pszowie
licznik